środa, 9 czerwca 2010

Już jestem...

Trochę mnie tutaj nie było, ale też i sporo sie u mnie wydarzyło... i nie do końca dobrego :(

Ledwo zrobilismy nowy dach w altanie, aby zdążyć przed kolejnymi ulewami (wystarczy, że altana przez trzy tygodnie stała przykryta tylko folią, bo nie dało się nic zrobić przez deszcz). To teraz w Oławie puścili wodę gdzieś na pola i poziom wód gruntowych jest tak wysoki, że niestety działkę mamy zalaną. Co za tym idzie - wylęgarnia komarów, żab i ślimaków. Jak nad jeziorem...
Na dokładkę, bo jakby już problemów było mało, rozchorował mi się mały szkrab. Biedny chodzi cały zasmarkany :( Ale oczywiście to nie wszystko, bo i mnie od niedzieli powaliło jakieś choróbsko.
Przez dwa dni chodziłam jak zombie.
Teraz już jest na tyle dobrze, że mogłam siąść do komputera.
Czas nadrobić zeszłotygodniowe zaległości, prawie wszystkie w temacie ślubnym.
Zdjęcia fatalne, bo słońce pokazało sie dopiero w piątek, kiedy kartki już poszły w świat.

Na początek, obiecane w zeszłym tygodniu, pudełeczko ślubne, zrobione dzięki OGROMNEJ uprzejmości Agnieszki.
Agnieszko, bardzo, ale to bardzo Ci dziekuję za możliwość inspiracji :)


Brakuje mu co prawda TROCHĘ do dzieł Agi, ale chyba tez nie jest najgorzej (ważne, że sie podobało zleceniodawcy).




Trzy karteczki były robione dla jednej pary młodej, ale od trzech różnych osób.



Ostatnia imieninowa (na odmianę) i już skąpana w słoneczku, bo zrobiona w sobotę.

Dziękuję tym, który wytrwali do końca, bo fotek było trochę :)))

2 komentarze:

  1. Cuda! Naprawdę genialne są Twoje kartki!! Zawsze idealnie dopasowane, takie akurat! Jestem fanką Twojego talentu, Kasiu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow.......!!!!!!!!!! ejstem pod wrażeniem. Świetne pomysły, cudna plaża a zamek ... nogenijalne
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń